Dziś M powiedział do mnie: oczekuje solidnej fotorelacji. a ta jaknajbardziej zasłużona za ciężka prace.
Pamiętacie nieudaną próbę wydobycia koryt sprzed dwóch tygodni?
okazało się, że bycie upartym i ułanska fantazja połączączona z doświadczeniem się opłaca o daje efekty.
koryta i zarno stały tutaj
Nowi włąsciciele starego przedwojennego gospodarstwa chcieli się ich pozbyć. a my odwrotnie, jaknajbardziej chcieliśmy je mieć
każde koryto waży ok 400 kg. maja po 3,3 metra dlugości każde. do ich wydobycia (po odkuciu ich od Sciany przez mojego M jakieś cztery tygodnie temu) potrzeba było:
7 silnych i inteligentnych mężczyzn ze skłonnością do szaleństwa

2 paleciaki
hydrauliczny wózek widłowy ręczny
kupa belek, kantówek, desek, breszek, rurek
10 palet
dwa dostawcze samochody: jeden na koryta drugio na sprzet
i traktor z ósmym mężczyzną do rozładunku.
do tego cały dzień w trasie sporo kilometrów na liczniku i gwóźdź w oponie.
ale udało się!!! to chyba najstarsza rzecz w naszym ogrodzie. to stojące przy wgłębniku tam zostanie , to drugie będzie miało jeszcze przeprowadzkę ale o tym innym razem
a przyjechały jeszcze: druga część żarna (tego które już u nas jest od dwóch tygodni) oraz mały kamien do ostrzenia gratis.
dodam że za wszystkie trzy koryta zapłaciliśmy 150 zł
niestety ja nie byłam przy załadunku wiec zdjęć nie mam ale robiła je poprzednia właścicielka koryt i ma nam je przesłać. mój udział to jedynie mycie, ale z efektem
to juz u nas
i po myciu

i po myciu