dzis po dwóch dniach ciagłego deszczu piekny dzień - sporo ponad 10 stopni, momentami nawet trochę słońca a ptaki jak śpiewały... Rodzinie wybralismy się do ogrodu - juz prawie zapomniałam jak pieknie pachnie grabiona mokra ziemia.
M rozgrabił kopce kretaów, ja liscie miskanta giganteusa - a gdy doszłam juz do wniosku, że to syzyfowa praca - ścielismy go z M na wysokość ok metra by juz tak nie smiecił. Na koniec ognisko: jesienne, zimowe, wiosenne...?
a zawilce częściowo ścięte mrozem, a reszta liści jakby temperatura nie przeszkjadzała im rosnąć.