A to już wiem o którego Ci chodziło, taki na wzór jakiejś figurki nagrody... bardzo go lubię.
Zastanawiam się tylko czy jakoś nie muszę ich zabezpieczyć przed wilgocią... hmmm
Dziękuję Kasiu za miłe słowa. Wiesz, najlepsze że kiedyś nie przejawiałam żadnych talentów, wydawało mi się wręcz że jestem beznadziejna we wszystkim (no może oprócz zdjęć które zawsze lubiłam robić). Dopiero jak byłam w pierwszej ciąży i przyszło mi siedzieć dużo w domu to jakoś się zaczęło. Najpierw biżuteria ze srebra, potem szydełko, decoupage i jakoś poleciało...
tak, chyba ten - on tak jakby owinięty częściowo w coś był. Może zaolejować?
Hihi, ciąże odkrywają różne talenty Ja wtedy trochę za szycie jakichś prostych rzeczy się wzięłam, za filcowanie. U mnie problem jest taki, że zainteresowanie trwa krótko - sprawdzam, czy coś mnie kręci, czu umiałabym coś zrobić. Okazuje się, że owszem, ale nie sprawia mi to na dłuższą metę większej frajdy i odkładam. Dawno temu dużo bawiłam się koralikami i robiłam różnej maści naszyjniki. Chyba najtrudniej mi coś zacząć - teraz najchętniej porobiłabym jakieś rzeczy z drewna (ale nie rzeźbienie, bo to w ogóle poza moim zasięgiem). Raczej jakieś meble np