A potem kolejny fantastyczny, choć absolutnie w innym stylu ogród Kindzi. Wypieszczony do najmniejszego detalu, do dziś jestem w szoku, że tak można. Ale z takimi męskimi pomocnikami to można góry przenosić. Spotkanie niezwykle energetyczne i opowieści Cioci Gosi, szczególnie o kopaniu bukszpanów na długo pozostaną w pamięci
Następnego dnia wizyta u Magleski (wilka tylko przez płot widziałam

) Młody, wypieszczony ogród. Ogród z oddechem, przepiękne widoki. Cały w słońcu a wszystko rośnie jak szalone. Liatra to totalny mutant! Driakiew wcale jej nie ustępuje, kwiaty też ma olbrzymie.
A potem wyprawa do Justyny. Totalne zaskoczenie, to co widziałam na zdjęciach zupełnie nie przygotowało mnie na takie widoki. Jakoś szczęka nie chciała mi się jakiś czas zamknąć. Konsekwentnie prowadzone rabaty, drzewa i byliny wspaniałe bogactwo form, kolorów i puszysty trawnik. Urzekły mnie klony NN a szczególnie czerwonolistny z ogniście czerwonymi noskami. Nie wiedziałam, że klony palmowe mogą takie być