Ha były inne, lepsiejsze, z wyższej półki, ale już do naszego stylu nie pasowały niestety
A babcia spaceruje z sąsiadką, leki zapomina zażyć, więc jak zachodzę to sprawdzam i przypominam. Pilnuję by słodkiego unikała. Ale wczoraj ochrzaniłam Ją troszkę bo poszła plewić w warzywniku i głowę schylała, a nie wolno, udar do tego nie potrzebny Na dodatek to co wyrwała rzucała w ścieżkę i nie wiem na co liczyła, ze to zniknie i nie zauważę?
Pozbierałam, ale ziemi się nasypało.....no nerwa dostałam i tyle.
Dziś nagle z wychodka i warzywnika zadowolona bo Jej znajoma się nawychwalała jak ładnie, to w końcu zauważyła
Sylwia, tyle się u Ciebie dzieje, że trudno coś wybrać i skomentować. Pięknie to wszystko wygląda .
I kila luźnych uwag:
- warzywnik cudny
- lubczyk lepszy mrożony czy suszony?
- myślę, że rojniki dadzą radę; w butach powinno być im ciepło
- babcia pewnie myślała, że potem ze ścieżki posprząta, ale już sił zabrakło
Asiu jak miło zobaczyć Twoja buźkę
Za komplementy dziękuję
Lubczyk pachnie bardziej suszony, ale mniej zachodu z mrożonym, ja mrożę oberwane listki od łodyżek w całości i kruszę zamrożony prosto do garnka
Babcia całe życie jak plewiła chwaty to w bruzdach zostawiała, teraz potraktowała chodnik jak bruzdę
Taki ładny, że fajnie w nim pracować
Tak sobie myślę, że ładną rabatę jest łatwiej stworzyć niż ładny warzywnik. Cały czas pracuję nad swoim, by się na niego przyjemnie patrzyło