Udało mi się poobcinać rdestówkę.....zostawiłam jej tylko te najgrubsze pędy owinięte wokół słupa cała reszta na ognisku

, a i to nie wiem czy czasem nie za dużo zostawiłam....okaże się wiosną.....zastanawiałam się czy rdest można rozmnażać z patyka.....bo gdyby ktoś chciał to u mnie leży cała sterta i mogę patyki wziąć
Jak szłam do ogrodu to nagle z rowu wyskoczył mi kozioł sarny, ale nim aparat wyjęłam to tylko tylne kopyta z daleka już ujrzałam.....widać rów robi za wodopój

Jak wracałam z kolei z kapusty wyleciał zając...ale już było za ciemno na foty.....a bażanty mi się na wiśni na noc usadowiły i nawet próbowałam im z pod drzewa fotkę cyknąć , ale już ciemnawo było i nic nie widać
Wyszło na to , że tylko z aparatem latałam .....a ja ciężko się opracowałam....po ocieplałam to i owo....raczej więcej niż mniej.....i wyplewiłam z chwastu , głównie wschodzącej trawy trocinówkę po lewej i doszłam z tym plewieniem do pierwszych wrzosów.....więcej nie zdążyłam bo mi trociny zamarzły.....i paluszki też ...zaraz idę się moczyć do gorącej wody bo nie tylko paluszki mi zmroziło