Super ten mostek wygląda. U nas szerszenie też buszują. Dwa lata temu, było od groma i ciut ciut i zaczęłam się bać. Nie o nas, ale o psy. Ewidentnie wlatywały pod dach domku ogrodnika (szerszenie, nie pieski). Do dziś na samo przypomnienie "akcji bojowej" umieram ze śmiechu. Mąż kupił jakąś gaśnicę na szerszenie. Po czym, do bagażnika powędrowały: kurtka narciarska, spodnie narciarskie, i gogle.

. Śmieję się nawet jak to piszę

. Jadąc na działkę mąż mówi: ja się ubieram..., pryskam, a ty w samochodzie na gazie czekaj

. (Nie mogę!

) Jak by było źle mówi, to jedź!!! i mnie zostaw!!! (no znów umieram jak to sobie przypominam

) Na szczęście okazało się, że nie było potrzeby używania zimowych kurtek, gaci, gogli i "gaśnic". Przyjechaliśmy, a tam szerszenia ani śladu. Nie znam się na nich, ale przyznam, że mnie to ucieszyło.