Kamillo, etap rozpaczy z powodu braku pomocy eMa mam za sobą. Wolę jak mi sie nie wtrąca, bo miewa totalnie inne koncepcje. A jak przychodzi (czasami) taki dzień, ze lata i pyta "co porobimy?" to blady strach na mnie pada

Czasami zaprzęgam go do większych robót, ale np. nie pozwalam kosić trawnika... Jednakże nie powiem - jest mistrzem od robienia trawnikowych przeszczepów (czyt. łatania dziur, po psich zimowych szkodach).
Mój zaczął interesować się ogrodem po tym jak goście - a zwłaszcza z jego rodziny- zaczęli zachwycać się ogrodem. Jakoś tak go to połechtało, ze zaczął mi się rządzić... niestety

Reasumując - uważam, ze jeśli gusta są odmienne to lepiej by eMuś nie wtrącał się. Czasami tylko trzeba użyć wdzięku osobistego jak pomoc potrzebna