Nie, to koniec działki, jej lewa strona. Ścieżka na skróty, bo tam bliżej do głównej drogi. Przed domem to nadal teren niepokazywalny.

Muszę się tam kiedyś wybrać.
Nagietki.

Lepiej żeby robota była niż jej nie było. Wiem niestety ostatnio coś o tym.

A siewki od Ciebie ruszyły ładnie, w czystym kompoście je posadziłam. Taki luksus im zapodałam. Miejscówka w pięciogwiazdkowym hotelu

Hortensja i budleja też się ukorzenia. Hmm... ale u kogo podwędziłam gałązki budlei?

Agatko, a tak różnie się układa. Albo życie w tyłek daje, albo czasu brak, albo spotkań trochę i o ogrodzie się nie myśli...
Robiłam też koleżance rabatkę jedną. I już wiem, jak to jest mieć piach w ogrodzie. Toć to masakra. Normalnie zachwycam się teraz moją gliniastą ziemią! To nic, że muszę czekać na deszcz, coby skopać gliniastą ścieżkę...

W masie to chyba wszystko ładnie wygląda.

Czas rozchodników. Uzbierałam już kilka odmian. Tylko niektóre znam z nazwy. Tych w masie nie znam właśnie.

Iwonka, tylko żółty Ci się dostał? Ten się nie trafił? Bo miał być i ten.