Opuchlaki też robią u mnie spustoszenie. Walka na razie bezskuteczna. Kopię fragmentami i wyciągam te 'krewetki", już nawet bez specjalnego obrzydzenia.
Pozdrawiam
Ej dziewczyny, nie wiem jak wam , ale mi taka lanca wydaje się... zbędna. Jeszcze zrozumiem do nawożenia dokorzennego drzewek gdzieś w sadach czy cuś. Nawet do zwalczania takich szkodników na szkółkach gdzie jest milion doniczek. Ale na trawie? Na pędraki? Przecież Kasia byś się zarobiła. Jak i tak masz lać chemię albo nicienie to nie lepiej przejść się w butach z kolcami albo wałem i potem z konewki środek dać? Toż to sto razy szybciej
P.S. Moja kosiarka w domu
P.S.2 Jakby mi się przypomniało o jakimś drzewiastym cudzie które jest do kupienia w twojej okolicy a mojej nie i prosiłabym cię żebyś mi kupiła to błagam... nie słuchaj mnie ok? Jutro już nie będę mogła tego edytować więc jakbym potem nalegała to powołuj się na niego
____________________
Monika. Gdybym tylko mogła nie wychodzić z ogrodu...
Kasia - gdzieś mi się o uszy obiło, że trawnik okryć na noc ciemną płachtą i rano zbierać opuchlaki, mają wyjść do wierzchu pod płachtą.
Trzeba sprawdzić, może to i ma sens, wychodzą po powietrze.
ale to nie opuchlaki tylko prawdopodobne ogrodnica niszczylistka bo mialam mnostwo tych zukow rok temu, w tym rowniez byly ale mniej
w zeszlym roku zaobserwowalam rowniez wyleg takich czarnych podluznych owadow, tylko zapomnaialm jak sie nazywaly ale czytalam ze ich larwy tez moga niszyc trawnik
edit:
juz mi sie przypomnialo, to byl leń marcowy, ale jego larwy inne sa
a tak swoja drogą to ciekawe kto wymysla te nazwy szkodnikow
i przyszlam ponarzekac...pada caly dzien ..a w ogole to ostatnio ciagle pada, nieduzo nawet, chyba dobrze nie podleje ale jest duza wilgoc i pomidory zaczely mi okropnie chorowac, maskaryczny grzyb a jak nie grzyb to sie polamaly pod ciezarem...czyli ogolna katastrofa
a chwasty rosna na potege wiec wole ogladac ogrod z daleka, przez okno
Kasya, my dziś zaczęliśmy zlewać wodę z basenu, w którym kąpałam się AŻ dwa razy.
A od tej zgnilizny na dworze róże mi chorują na czarną plamistość. Obcięłam, ogołociłam z chorych liści i teraz nie wiem co z nimi zrobić na wiosnę. Jak ciąć? Znowu tak nisko? I czy nie powinnam czasem odkazić czymś gleby? Może trochę panikuję, ale wolę zapytać.
Ogólnie kwiaty ścinam, każdą sztukę, jak tylko przekwita.