A ja spędziłam dwa dni przy malowaniu kratek na róże i nie jestem zadowolona.
Nie dość, że impregnat malował się badziewnie to jeszcze drewno piło go jak wodę. Z jednej strony dobrze bo przynajmniej drewno zabezpieczone, ale z drugiej strony poszła cała pucha 2,8 a i tak przebija ten zielony preparat.
Malowanie tych kratek to była robota dla cierpliwych.
Mąż stwierdził, że jak się mam tak męczyć i nie być zadowolona to dokupi porządny wąż do kompresora i pomalujemy pistoletem lakierniczym.
Ale chyba już nie w tym sezonie, róże mają pączki, już je przywiązałam, nie chce ich znowu szarpać bo w końcu ani jeden kwiatek nie zostanie. Powojnik już się przytulił do pergoli więc też go już nie tykam. Dokupiłam mu drugiego - oba to Polish spirit.
No i nie jestem do końca przekonana do białego koloru...może dlatego że kratki nie są jeszcze obrośnięte w pełni. Muszę uzbroić się w cierpliwość, jak zakwitną róże będę miała odpowiedź czy to jest to.
Jak nie to mam całą paletę kolorów do wyboru - ja wskazuję palcem, maż maluje. Brak ograniczeń
Tak to wygląda z bliska i to mnie irytuje, ale może wszystko się wyjaśni jak zakwitną róże, na dodatek jeszcze mnie czeka dosadzenie tam kolejnych.