Upał, upał i jeszcze raz upał...
Siedzę w domu z córką, syn wrócił dziś z wyjazdu, woda w basenie jak zupa taka ciepła... Nic się nie chce, robię to co muszę...
Skosiłam trawę - po ostatnich opadach wróciła w końcu do normy.
Wycięłam przekwitłe różyczki - marne w tym roku po tych upałach, dużo żółtych liści, grzyb, musiałam pryskać miedzianem. Dostały nawozu i zaczynają odbijać.
Bylinowa - jakoś wcześniej przekwita wszystko, ten gorąc od kwietnia przyspiesza jednak wszystko..
Warzywnik - wszystko rośnie... maliny już, dawno nie jadłam tylu owoców co teraz. Czereśnie, truskawki, maliny, w przyszłym roku dojdą już borówki i jeżyna... pycha będzie...
kilka zdjęć i idę z psem, choć nawet jej się nie chce
Katalpa + zadaszenie na tarasie daje cień... inaczej byśmy zwariowali