Widzę że idziesz ostro do przodu ja też marzyłam o grabowym żywopłocie. Przymierzałam się za namową Madżenki....ale wcześniej ktoś musiałby mi wykopać stary przemarżający żywopłot z ligustru....ale nie ma komu...
Aniu szkoda, ale wolę mieć spokój, wiesz że ludzi którzy potrafią doczepić się do wszystkiego nie brakuje.
Przynajmniej mogę się teraz skupić na dwóch pozostałych
Karol no ze szrotówkiem to taka walka z wiatrakami, ale staram się go tępić poprzez grabienie liści i wiosną co dwa lata stosuję preparat do iniekcji ale glebowych, nie do pnia drzewa. Moje kasztany to tak mają po 200 cm w obwodzie
Ale walczę bo wiosną widok ich młodych listków, potem kwiatów które przypominają o maturze nie ma sobie równych, no i jak się je leczy to i przebarwią się pięknie na żółto Nie mówiąc o fantastycznym cieniu
tu w listopadzie
Małgosia to była decyzja przemyślana, za siatką gmina nie robi z tym kawałeczkiem absolutnie nic, rośnie tam wszystko co może. Koszmar.
Obojętnie co bym posadziła na rabacie to i tak będę wciąż miała w tle syf i chwastowisko. Zwłaszcza że widok z tarasu. Więc decyzja o żywopłocie zapadła, a potem zobaczyłam graby u Madżenki i wymiękłam haha
Musiałam się streścić bo rabata na jesieni wyglądała jeszcze tak
a teraz czeka mnie jeszcze wycinka robinii - pięknie wygląda jak kwitnie, ale potem to już utrapienie - odrosty, rośnie jak dzika, trzeba przycinać gałęzie , kolce są wszędzie a na jesieni straszny śmieciuch, małe listki które uciekają grabkom i pełno gałazek od listków.
Ale duże drzewa mają swój niepowtarzalny urok, poza tym trzeba dluuugo czekać by takie się stały Dlatego więcej kasztanowców nie wycinam, zastanawiam się nad gruszę, ale dam jej chyba szansę i podetnę od góry w tym roku.