Powolutku wszystko się zmienia, panta rhei.
Przede wszystkim zmienia się moje nastawienie i myślenie o roślinach na mojej ziemi upartej i nieurodzajnej, a jednak płodnej.
Ciężka praca i cierpliwość przynosi pierwsze wielkie-małe szczęścia. Jak dobrze mieć swój kawałek prywatnego świata.
Zdecydowanie rośliny. Miała być skromna macierzanka, słodki zawciąg itp., ale... smaki się rodzą i zapewne pójdę w lawendę i trzmieliny na pniu. Gdzieś pocisnę jeszcze tulipany.