Pytalam o to sprzatanie, bo gromadze informacje o dokarmianiu I ze wazne, to sprzatanie. A TWoje ptaszyny to nie tylko sliczne, ale i madre, mam nadzieje, ze te moje tez beda!
A z ptasich wiesci, to 'moje' sroki przeniosly gniazdo ze starej gruszy sasiada naprzeciwko na drzewo u sasiada dwa domy w bok (bezlistne drzewa, wiec wszystko widac), ale dalej uwazaja grusze za swoje drzewo, i walcza z samotnym krukiem (za duzy na wrone) o nie, przeganiajac go na ile sie da. Mam tylko nadzieje, ze nie odstrasza moich przyszlych mniejszych gosci w ptasiej stolowce
A wirusy niestety, coraz bardziej zmutowane, cholery.
____________________
Poppy, czyli oswajanie
“I am not lost, for I know where I am. But however, where I am may be lost.” Winnie the Pooh
U mnie na szczęście nie ma srok. Z ptasich łobuziaków wystarczą mi sójki. Wczoraj to myślałam, że je pogonię. Darły się niesamowicie od wczesnego ranka. A trudno to nazwać ptasim śpiewem
Wiesz, myślę, że u Ciebie to chyba nie kruk a gawron. One też potrafią być duże. Kruki to u nas rzadkość. Jeśli naprawdę widziałaś kruka to zazdroszczę
A sroki potrafią przegonić te mniejsze
Rozpoczęłam sezon wiosenny, ta dam
Wycięłam wszystkie miscanty - nie miałam pojęcia, że uzbierało się ich ponad 30
Oczywiście, połowa to młodzizna kupiona jesienią więc kłopotu z cięciem nie było. Pozostałe mają dwa lata i nooo, ciężkawo było. Po tych chorobskach to siły jakoś niewielkie a eM nie mógł mi pomóc bo teraz on na chorobowym
Z miscantami to był ostatni dzwonek bo prawie wszystkie ruszyły z wegetacją.
Przycięłam tez do końca hortensje.
Muszę czekać na eMa bo nie dałam rady ciachnać pęcherznicy, dla mnie za grube pędy.
Nareszcie byłam kilka godzin na zewnątrz Donu, ale fajnie