W ubiegłym roku mojego chyba ramblera (kwitnie tylko raz w roku) niewiadomej maści postanowiłam nie przycinać zbyt mocno. I był to poważny błąd. Po raz pierwszy miałam nie dość, że kiepsko kwitnącą różę to jeszcze pod dachem, szkoda, że dół łysy. Była tak ciężka, że połamała kratkę. Kwiaty można było oglądać z pozycji balkonu w kuckach. Na jesieni została skrócona do 70 cm.
a takie cudo ugotowałam - został na jeden dzień w reklamówce. To się nazywa głupota zamiast przestawić go do cienia. Nie mogłam sobie tego darować szczególnie, że z 2 godziny siedziałam i go formowałam. Kupiłam za cenę normalnej tui bo był tak zapuszczony, że kształtu nie było widać. Potem po wsadzeniu zaczął zasychać i niestety tydzień temu pożegnałam się z suszką na zawsze