Rozmawiałam właśnie z kolejnym specem od studni głębinowych. Ten przynajmniej nie powiedział od razu, że skoro mieszkam tam gdzie mieszkam, to nawet się za to nie zabierze
Problem w tym, że mieszkamy w okolicy obfitującej w margiel. A jak marglu jest mniej to w zamian jest glina.
I nikt nie chce wiercić

Z bliskich sąsiadów nikt studni nie ma, gdzieś tam dalej o kilku słyszałam, rożne 12-17m głębokości, Ale też o kilku, w których wody nie ma i nie było. Nie ma wobec tego gwarancji żadnej czy uda się do wody dowiercić czy nie. A koszty straszne. 200 zł/m, jeśli się nawet nie uda to i tak płacić trzeba. Może nie całość, ale trzeba.
I co ja mam zrobić? Ryzykować? Chyba tak, bo jak susze będą się powtarzać takie jak zeszłoroczna, to nie ma odpowiedniego ciśnienia w wodociągach i ogrodu nie podlejemy. Biję się z myślami co robić