To już trochę mniej do wiosny niż 31 dni

Choć jak sobie przypomnę przymrozki majowe z zeszłego roku to nie wiem czy się cieszyć już, szczególnie, że zapowiadają syberyjskie (oby nie himalajskie :/) mrozy. Wszystko wtedy pomarznie chyba? Rozchodniki, które główki wychyliły z ziemi już w grudniu, odbijającą od korzenia szałwię i...werbenę, która w tym roku chyba przezimuje, no o ile jej te zapowiadane mrozy nie zabiją.
Mało tego, miskanty, które jak zaobserwowałam ze dwa tygodnie temu, a co mnie zdziwiło niepomiernie, przez zimę wypuściły nowe źdźbła (zweryfikowane również u sąsiadki).
U nas BEZ ŚNIEGU
Magda, co do siostry...no jakoś się trzyma, ale to chyba bardziej dlatego, że nie ma wyjścia. Została przecież sama z trójką dzieci i jakoś walczyć musi. Ale mi serce nadal pęka jak o tym wszystkim myślę. Szczególnie, że Ona ma skomplikowaną sytuację z własnym zdrowiem i mąż zawsze się nią opiekował
Dobrze, że jest tam jeszcze moja druga siostra, wariatka nieco, ale rodzinna i pomocna bardzo. Jakoś pomaga to wszystko ciągnąć.