Ania, masz dużo miejsca w ogrodzie, warto mieć takie słoneczka. Rudbekie fajnie komponują się z trawami. Ja swojej nie będę się pozbywać, pewnie kiedyś zmienię jej tylko miejsce.
Kulde, nie mam katalu. Moje na bank na razie nie capią. Bardziej mnie martwią montany, chyba na 15 sztuk mam raptem 5 montan. Potem wstawię fotki, zawołam Cię na pomoc.
Oj, obijałam się, ale przed oczami miałam mój spisany w punktach plan rzeczy do zrobienia w ogrodzie jeszcze w tym sezonie. Trochę popchnęłam w niedzielę, wywiozłam z samego rana dziesięć taczek piachu spod świerka tocząc walkę z korzeniami i poszerzyłam rabatę pod ruderą.
Fotki będą, wczoraj wieczorem padłam po powrocie.
Iga, ja przygodę z różami dopiero zaczynam, własne doświadczenia mam więc bardzo znikome, wręcz bez mała zerowe. Parkowych róż w ogóle nie mam i nawet o nich nie czytałam, są za duże do mojego ogródka. Novalis kupiłam w lipcu, jak na razie nic się z nimi nie dzieje, podobno to odporne róże. Jest wiele róż odpornych na choroby, niekoniecznie muszą być parkowe. Zdrowiuteńkie, niczym nie pryskane mam Lavender Ice, Munstead Wood (chociaż tej coś liście pożarło trochę). Mam też Charles de Nervaux, którego plamistość zeżarła i stoi całkiem goły bez liści, a rosnącej obok Minervie prawie nic nie jest, kilka listków oberwałam.
W ogrodzie widać już nadchodzącą jesień, niektóre rośliny marnie już wyglądają, nie za bardzo jest co focić. Ale chociaż moje nieliczne (jeszcze) trawy zaczynają kwitnąć, więc zdjęcia z tego weekendu będą trawiaste.
Na początek rabatka avatarkowa, na której popis dają sporobolusy:
I cała avatarkowa od frontu, hortensje mocno rozczarowują mnie w tym sezonie. Kwiatostany leżą. Powyrastały w górę pędy, które są mojego wzrostu (a mam 180 cm!), bez kwiatów - czy to normalne? Czy kwiaty brązowieją z braku wody czy to już normalne o tej porze?