Dołączył: 15 sie 2012
Posty: 42
Po latach wracam do uprawy drzew owocowych. Miałem kiedys na działce mini sad, ale na tyle niefortunnie posadzony, że musiał zostać zlikwidowany pod budowę domu - miała być działka weekendowa z czystą rekreacją i kiedyś wystarczał nam "wóz Drzymały", a potem wzrósł apetyt na coś bardziej trwałego. I tak pod topór poszła śliwa węgierka (jaka konkretnie nie pamiętam), grusza Faworytka, jabłonie Early Geneva i Elstar, do tego dwie wiśnie Łutówka i Northstar oraz czereśnia. Jednak nie cięłem ich w wielkiej rozpaczy, bo większość było niewypałami. Grusza wiecznie parchata, wiśniami i czereśniami zadowalały się ptaki, do tego wiśnie miały raka. Śliwka nie rodziła (zresztą w moich okolicach nikomu nie rodzą, niezależnie od odmiany). Jabłka Elstara były takie sobie, jedynie Geneva była smaczna, choć miała małe jabłka.
Teraz postanowiłem lepiej zagłębić się w tematykę, coby nie żałować po latach pracy włożonej w uprawę drzewek. Głównie kierowałem się smakiem i odpornością na choroby i mróz. I tak posadziłem trzy jabłonki: Malinową Oberlandzką, Antonówkę Śmietankową (Półtorafuntówkę) i Szampion. Malinówki nie trzeba nikomu przedstawiac, Antonówka Śmietankowa różni się od zwykłej Antonówki sporo większymi i ciut słodszymi owocami, a Szampion to bardzo smaczne, słodkie jabłko z lekką kwaskową nutą (jest to krzyżówka Koksy Pomarańczowej i Golden Delicious). Z tym Szampionem trochę ryzykuję, bo jest ciut podatny na mróz, ale jabłka mi bardzo smakują (mają gruszkowy posmak). Rośnie jednak w zacisznym i osłoniętym miejscu, więc może się uchowa, tym bardziej, że podobno łatwo się zabliźnia po uszkodzeniach mrozowych. Mam też dwie grusze: Carola i Alfa. Obie grusze są szczepione na gruszy kaukaskiej, a nie na pigwie S1 (najczęściej spotykana podkładka) - bardzo mi na tym zależało, bo mam kiepską ziemię i mrozy są tu dosyć silne. Co do odmian, to Carola jest po prostu podrasowaną Komisówką (krzyżówka ze szwedzką odmianą Johantorp), która od zwykłej różnie się duuuuużo wyższą mrozoodpornością i tym, że o wiele wcześniej zaczyna wchodzić w owocowanie (klasyczna Komisówka szczepiona na gruszy kaukaskiej mooże owocować nawet po dziesięciu latach). Odmiana odporna na parcha, na zarazę ogniową, dojrzewa na przełomie września i października. Co do Alfy, to jest to pochodna Dobrej Ludwika, która od "oryginału" różni się tym, że dojrzewa o wiele wcześniej (przełopm lipca i sierpnia). Co ważne kwiaty Alfy są mało wrażliwe na przymrozki, a to bardzo istotne w przypadku wczesnych odmian grusz. Alfa przechowuje się po zbiorze akurat do czasu, kiedy będzie dojrzewać Carola, więc jako gruszkowy smakosz będę miał zapewnioną ciągłość dostawy, he he.
Z owocowych krzewów mam aronię, kilka krzaków borówki amerykańskiej (różne odmiany, lepsze i gorsze, więc chyba kilka wymienie na lepsze), mam trochę czarnej porzeczki odmiany Tytania. Jest trochę malin Polana, była jeżyna bezkolcowa ale wymarzła. Mam też derenia jadalnego, ale mimo obfitego kwitnienia zawiązuje malo owoców i to niezbyt okazałych. Kupiłem tego derenia ładnych kilka lat temu i jest to po prostu deren jadalny. Teraz widzę, że można już u nas dostać odmiany wielkoowocowe i bardzo plenne - dużo ukraińskich (ponoć najlepsze), więc szykuję zamach na mojego derenia, bo nie mam ochoty na trzymanie darmozjada. Może jednak dosadzę nowego koło starego w nadziei, że będa się zapylały. Jeszcze nad tym pomyślę. Ogólnie krzewy owocowe mam tylko w celach nalewkowych, jedynie borówki i maliny (na nalewki mam pod nosem leśne maliny, które są pod tym względem bezkonkurencyjne) są do poskubania.
A, jeszcze mam orzecha włoskiego, którego mam od siewki znalezionej kiedyś w Gdyni koło mojego bloku. Teraz jest to już całkiem pokaźne drzewko, które już regularnie owocuje (o ile nie ucierpi od wiosennych przymrozków, tak jak w zeszłym roku). Jak na bliżej nieokreśloną siewkę, ma całkiem smaczne orzechy, choć sa niewielkie. No i na nalewkę też zawsze coś tam wisi.
____________________