Dziewczyny metka znaleziona na pinach - nie moja


Moja nauka jazdy na nartach wyglądała tak:
Założyłam narty, wyjechałam na oślą łączkę i nie mogłam sie zatrzymać, cały czas wlatywałam na eMa...Stwierdziłam, że to nie sport dla mnie, zdjęłam narty i zeszłam na nogach...
eM zabrał mnie na "gorącą" herbatkę i zaproponował zjazd z wyższej górki....Taaaa...wyobrażacie sobie....ale zjechałam i spodobało mi się
(nie wspominam, że w kolejce na wyciąg molestowałam ludzi obmacując ich po różnych częściach ciała, kiedy mi narty uciekały


)
Po pierwszym dniu myślałam, że będę musiała sie na nowo nauczyc zwykłego chodzenia - tak mnie wszystko bolało....ale po kolejnym wypadzie było coraz lepiej.....
Ten sezon rozpoczęłam z
pewną nieśmiałością
ale wiem, że to sport dla mnie>
Poli nie przejmuj sie wywrotkami - ostatnio zaliczyłam rów przeciwpożarowy: głowa na dole, narty na górze....

