Szczerze mówiąc, ostatnio chodzę po mojej działce i ogrom czekającej mnie pracy mnie przeraża. Wiem, że powinnam to jakoś podzielić na etapy, wiem, że nie zrobię wszystkiego na raz. Ale mimo wszystko - czuję się przytłoczona ...
Zrobiłam kilka zdjęć żeby pokazać aktualny stan działki. Jak widać na załączonych obrazkach, moje "rabaty" są strasznie liche i niedokończone.
Do tej pory, wszystko co robiłam w ogrodzie, robiłam raczej intuicyjnie. Poniekąd intuicja podpowiadała mi dobrze, bo np. zawsze czułam, że kluczem do udanych kompozycji są z reguły nasadzenia większej ilości roślin tej samej odmiany, a nie pojedyncze nasadzenia, gdzie robi się misz masz.
Kierując się tym przeczuciem, zaczęłam nasadzenia od berberysów, których posadziłam ok. 30 sztuk. Przez pierwsze dwa lata byłam zachwycona tymi roślinami. W pełni mrozoodporne, dekoracyjne liście przez cały okres wegetacyjny..
Schody zaczęły się w tym roku (drugi i trzeci sezon moich berberysów). Zaczęły chorować - ciemne plamki, suche gałązki - zamieranie pędów..) Najpierw próbowałam ekologicznych, naturalnych sposobów - zrobiłam oprysk gnojówką z pokrzyw, usuwałam chore listki.. Niby coś to dało, ale nie do końca. Ostatecznie poddałam się i dzisiaj zrobiłam pierwszy oprysk Topsinem..
Wracając do kompozycji roślin - chyba największy problem sprawia mi rozplanowanie i zdecydowanie co gdzie ma rosnąć. Wiem (mniej więcej), jakie rośliny chcę mieć u siebie, ale skomponowanie ich w jedną całość mnie jakoś przerasta.
Być może brakuje mi umiejętności przestrzennego myślenia? I tu tkwi problem?
Na poniższych zdjęciach widać fragmenty działki, za które wezmę się w pierwszej kolejności - w tym lasku planuję nasadzić różaneczniki, funkie, trawy i cieniolubne hortensje.. Co wyjdzie z tych planów i chęci - zobaczymy..