Rano padało, sypało i nie pojechałam na działkę. A popołudniu, jak nie mogłam jechać pogoda się zrobiła jak dzwon. Słońce i ciepło, bo około 8 stopni.
M mnie rzucił na działkę 10 minut, przebiegłam galopem i do domu. Może jutro się uda pojechać i posprzątać połamane gałęzie, bo jest tego trochę po ostatniej wichurze.
A poza tym chciałabym wreszcie dokończyć porządki w skrzyniach i je pomalować. Może wysieję pierwsze warzywa

Marzę o takiej pierwszej rzodkiewce na śniadanko
Piękne kontrasty dzisiaj były

Lubię takie widoki!