Ostatni tydzień miałam przymusowe wolne, kolejny też się taki zapowiada.
Wcale mnie to nie cieszy, ale co zrobić

Trochę posprzątałam po zimie, ale niestety staw został nietknięty. Woda zimna wejść się nie da, ani razu zimą nie było lodu i nie dało się skosić straszących już pałek. M planuje zrobić jakieś ustrojstwo, żeby z brzegu wyrywać ich nadmiar, rozlazły się za bardzo i zasłaniają mi widoki.
Na rabatach wszystko wycięłam i wywiozłam, wymieniłam kilka cegieł w chodnikach i przesadziliśmy żywopłot na swoje miejsce. Wygrabiłam, poczyściłam trochę nałapałam promieni słoneczka, aż tu nagle... wróciła zima.
Dzisiaj biało co chwila, byłam na ogródku dosłownie 15 minut, sprawdzić czy dziki gdzieś się nie dostały bo znów podchodzą pod płot, i zmarzłam na kość . Teraz kocyk i herbatka, M odsypia, Młody siedzi nad wielką hałdą zadań, a Duży ma telekonferencję ze studiów. taka nowa rzeczywistość
Jak wam się żyje , jak zdrówko? Kiedy to się skończy? I jak?
Strasznie dużo niewiadomych, strach i ogólna panika. Wielu ludzi jednak nic sobie z tego nie robi i dobrze się bawią. Co za rok...
Jedyne co mnie teraz cieszy to wiosna, w ogrodzie jestem sobie sama i napawam się takimi widokami