Baluje, baluje, a ogród usycha! W południe było dość parno, naszło chmur, zagrzmiało, raz i drugi błysnęło i poszło sobie. Jutro mus do ogrodu ratować padnięte.
Zaglądam do Was, ale co tu pisać, wszędzie pięknie! I powtarzać się nie lubię za innymi.
U Gobasi, nowa rabata, u Irenki, wszystko "wymiata", u Izabelki, pokazy sztuk wszelkich i chałupka dla owiec, u Edytki tamaryszki i magnolie, na południu spiekota, u szefowej ogród- mistrzostwo Świata!
O innych, u których byłam wspominać nie będę, tyle, że holenderskie rabaty widziałam, chociaż tam nie dojechałam.
A u mnie? Normalność, w nocy chłodno, w dzień ciut cieplej, a ja przemykam między większym, a mniejszym wiatrem, coby nie zapaść na jakąś paskudną chorobę,
Jutro Święto ludzi pracy, i się cieszę, flagę na 3 dni wywieszę. Do południa w ogrodzie, a potem, może na jakąś rybkę pod chmurką? Może jakiś piknik się stworzy, i będzie nie najgorzej.
Życzę wszystkim udanego wolnego!