Wczoraj miało u nas grzmieć i lać
nie lało, nie grzmiało.
Dziś od rana słońce
i lazur nieba
bez jednej chmurki.
A tak liczyłam na opady.

Za to czeka mnie relaks wśród kwiatów i śpiewu ptaków. Szczególnie kosa, który na wierzchołku świerka potrafi godzinami swe trele w eter słać.
Czasami przekomarza się z gwizdem eMa, który próbuje go naśladowć.
Uśmieję się do łez.