Na bałwanki nie mam szans, póki co. Trawiki i dachy bez śniegu a z gory pada, ale deszcz.

Ponoć jakaś bestia ze wschodu się czai, ale wg prognoz u mnie pod koniec tygodnia jakaś zmiana na minusy.
A ja, cóż, zaczytana, bo innej opcji na razie nie mam. W ogrodzie błoto i nie ma jak się tam wybrać. Jak przymrozi to może wtedy się uda?
Zaglądającym serdecznie dziękuję, ale dziś nie odpisuję, jestem książkowo w środku akcji.
Trzymajcie się ciepło.
I trochę koloru na rozjaśnienie mgieł. Te forsycje z ub. roku. Aktualne
wstawiłam wczoraj do wody. Będą gdzieś za 2 , 3 tygodnie.