Karnawałowe szaleństwa..
dziś u mnie nie w modzie.
Kiedyś bywały tańce i kuligi.
Czasami orły zostawiane na lodzie,
lub szusy "z gór" na wyścigi.
Teraz się cieszę
z "czystego" chodnika,
by na nim nie stracić kroku.
Zimy bez śniegu,
choć to złość ogrodnika,
no i z powietrza bez smogu.
Możliwość wyjścia poza budynek
jest już nie lada wyzwaniem.
Stąd ma sympatia do pogodynek,
tak na dzieńdobry po wstaniu.
Wskaźnik zamarł od wczoraj na zerze,
z nieba leci zmienna formuła,
tegoroczną zimę cholera już bierze-
"Znow na bałwana nic nie uciułam!"