No i taaaak, zamiast ogarniać ogród na wizytę gości, to siedzę na urazówce z młodym. Grał wczoraj w piłkę i zrobił "wślizg". Tylko jedna nogą mu poszła pod tyłek i coś mu strzeliło. A był ambitny i wrócił piechotą do domu. Wczoraj jeszcze się trzymał, ale dziś już nie bardzo. A na urazówce niby prywatnej umawiają na godziny, ale mają godzinne opóźnienie.