Ja do ogrodu polskiego u Dzidki chciałam nawiązać. Agnieszko, on jest jakoś polski (kaliny, bzy i inne) ale tak inaczej: on jest niszowy, undegroundowy, coś jak dobry jazz polski. Wymyka się definicji. Byłam, widziałam, zachwycam się. Ten ogród to mój faworyt za całokształt. Pasuje do mojej duszy.
A ja przez Dzidkę też mam te późne lilaki - ottawskie, węgierskie, które pachną bajecznie. Na razie mają z pół metra, ale jeden już kwitł.
Potwierdzam że Krasawica Moskwy jest śliczna, bo też ją mam.
I podzielam zdanie Ewy jw.
Kondzio, czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, że nasz ogród potrafi pomieścić tyle naszych zachcianek.
A jak nie upchniesz, to zapraszam Cię na kawowe tête-à-tête. A co mi tam. Jestem już w tym wieku, że mogę tak zaproponować.
ale pięknie szczena mi opadła mam nadzieje ze kiedyś mi sie uda utworzyć taki ogród pełen pięknych zakamarków a z kawy kiedyś napewno skorzystam hi hi hi trzymam za słowo hi hi hi
Dzidko, ja w kilku sprawach:
serwis widziałam - biel jest dostojna. I Twój i Jotki cudny. Jesteśmy w trakcie dogadywania się z siostrami.
U siebie wkleiłam żelazka z mojego zbieractwa.
Chciałaś kiedyś drzwi do swojego pokoju ogrodowego - one są Twoje. Tylko transport muszę jakoś obmyśleć. Da się zrobić. To tak na szybko.