Nie boisz się nieproszonych gości, wychodzących z mchu? Ja kiedyś przyniosłam porosty do dekoracji, robaczki szybciutko zaczęly się rozbiegać po stole.Od tamtej pory jestem bardziej ostrożna.
Wiesz Dorotko, kupowałam dekoracje do wianków i sprzedający miał mech więc przy okazji kupiłam. Z tego raczej nic nie wyjdzie, na szczęście. Najładniejszy jest taki naturalny, z lasu ale tak jak piszesz można z nim coś do domu przywlec.
W ogródku stoją wianki z mchu oparte o donice i tam faktycznie chyba ptaki albo jakieś gryzonie gryzą je. Aż do styropianu się dobierają, bo one są na bazie styropianowej. Czasem wiatr je przewraca.
Pa, Dorotko.
Basiu brałam dwa pędy i zawijałam w kółko kilka razy. Z tak zainiętych pędów winobluszcza powstaje podstawa do wianka.Później pojedynczym pędem owijałam te zwinięte w okrąg. Zawsze w jedną stronę. Nie potrzeba żadnego drutu. Nawet te z przed roku wianki nieźle wyglądają.
Serdeczne dzięki Dorotko. Takie wytłumaczenie to ja rozumiem. I na pewno zrobię. Bo u Ciebie wyszły pięknie. Jeszcze trochę mchu dołożę. Znowu kupuję hortensje na wianek i sprzedający ma brązowy i żółty mech. No to dokupię. Praca w ogrodzie już się kończy a ja bez zajęcia nie za bardzo mogę usiedzieć. Zrobię różne wianki. Synowe i córka sobie wybiorą na drzwi wejściowe.
Pa Dorotko.