Dokładnie tak, Jolu.
Bo wiesz Jolu było tak: w kwietniu, po dosyć pracochłonnym przygotowaniu dwóch dużych rabat dla rh ( wymiana ziemi, kolki z lasu, liście dębu itp) i po posadzeniu karłowych rh i azalii jap. cieszyłam się jak dziecko, że już robota za mną. Podlewałam je, upewniałam się czy nie za płytko lub za głęboko je wsadziłam. Wtedy niektóre rh zaczęły mi chorować. Konkretnie Scarlet Wonder i Impeditum. U mądrych głów na Ogrodowisku szukałam rady czemu tak się dzieje. Były sugestie, że za bardzo ugniotłam ziemię. Fakt, kolki z lasu, torf, liście dębu. zostały przeze mnie udeptane i podlane wodą. Cóż było robić, chciałam ratować sytuację. Spulchniłam więc widłami ziemię, posypałam trochę piaskiem aby rozluźnić ją i właśnie wtedy położyłam te deski aby podczas podlewania roślin, pielenia nie ugniatać ziemi. Wiesz, ja z tą rabatą to jak z jajem.
Dla osób spoza grona ogrodniczego to wniosek prosty, baba zwariowała.
Basiu, u ciebie jeszcze nie czuć jesieni, całkiem zielona ta jesień, trochę koloru na wejściu... Ta kula przed schodami to pęcherznica?
Kotek - mistrz kamuflażu!
Aniu, dzięki za udział w rozwiązywaniu zagadki.
Ta kula przed schodami to kalina miniaturowa, która sama z siebie rośnie w kształcie kuli. Trochę tnę jej niesforne gałązki i to wszystko.
Dzięki Aniu.
Musisz bardzo kochać te kwasoluby . Mnie na rabatach bardzo brakuje czegoś na czym można by postawić stopę podczas pielenia. Rh Scarlet Wonder miałam kiedyś, na początku kwitł ładnie, potem zaczął chorować. Podejrzewam że problem był w glebie. Niby ją przygotowałam ale widocznie za mało starannie.
Czy kocham rododendrony i w ogóle kwasoluby? Bardzo, bardzo podobają mi się gdy zdrowo rosną i obficie kwitną.
Wiesz Jolu, mam od południa dwie rabaty po wrzosach, na lekkim skłonie. Wrzosy pięknie rosły około 7-8 lat ale po kolei zaczynały marnieć. Usunęłam je. Po wrzosach posadziłam tam tuje Hoseri i różne byliny: jarzmianki, orliki, naparstnice, pierwiosnki i inne. Jednak nie byłam z tego zadowolona, jakoś mi tam one nie pasowały. Nie wiedziałam co tam posadzić ale wiedziałam, że powinno być to coś innego. I padło na rododendrony. Zimą zrobiłam zakupy, wiosną zaczęłam przygotowanie rabat i poooszło.
Potem w maju zobaczyłam u Mirki takie cudeńka, że bardzo ucieszyłam się z mojego wyboru.
Zobaczymy jak będzie to całe "towarzystwo" rosło, Na razie to mam z tymi roślinkami dosyć dużo zachodu. Przed nimi pierwsza zima. Nie wiem czy zabezpieczać je czy nie i ew czym.
Żartem mówię sobie: nie miała baba kłopotu kupiła sobie rododendrony.
Ale piękne są i tyle. Może się uda.
Jolu, gdy oglądałam Gardeners"world to Monty Don używał zawsze desek gdy wchodził nogami na rabaty przy sadzeniu czy innej pracy. Oczywiście tylko chwilowo, potem zabierał je. Ja pomalowałam deski na brązowo i leżą na razie na stałe. Potem, jak rodki zadomowią się to może usunę je. Zobaczę.
Dzięki za odwiedziny Jolu.