Aniu, Bożenko, Jolu, dziewczyny dziękuję za głosy w sprawie palm.
Wnuki wybierały kwiatki, które im się podobały i umieszczałam je w ich palmach. A jak wnuczątka poszły do domu to z tego co zostało na stole zrobiłam palmę dla siebie. To jest ta palma pierwsza z prawej strony, ta w zieleni.
Ale to co działo się w kuchni po robieniu palm to trudno sobie wyobrazić. Pobojowisko. Odkurzacz tego nie ogarniał, trzeba było miotłą zamiatać.
Ale palmy są. I to najważniejsze.
W niedzielę wnuki zaniosą swoje do kościoła na konkurs. A ja tylko poświęcę moją. Nie będę robiła dzieciakom konkurencji.