Dwie godziny stracone i kicha

no ale ok. Za tydzień zajmie nam to trzy minuty. Przelew, podpisy i z głowy.
Okazało się że pismo z urzędu skarbowego było nieprecyzyjne i nie opisało darowizny w sposób wystarczający. I to było podstawą wątpliwości pani notariusz. No i ok. Trudno. ZA tydzień powtórka, nadal przed moim urlopem.
Tymczasem kupujący dom świruje, jestem bardzo ciekawa czy się dogadamy. Heh.