Hanuś obawiam się trochę, ale rok w rok po przekwitnięciu wyrywamy ile mamy siły właśnie po to by nie zdominowała całości. Mam całe pół ha nawłoci zaraz za ogrodzeniem po sąsiedzku, dlatego się sieje do nas Na rabatach w setkami siewki przez cały rok wyrywam, ale już dołem tuje coraz wyższe coraz więcej zasłaniają. NA górze nie ma takiej zasłony dlatego w łąkę masowo się nasiewa. Pozwalam zakwitnąć dla pszczół, nie pozwalam się wysiewać.
Ufff, szkoda by było stracić tyle pracy, tylko przez jedną wszędobylską roślinę.
A i tak z jej wyrywaniem jest dużo zachodu.
Trzymam kciuki i życzę powodzenia w chociaż częściowej likwidacji problemu.
Ja mam u siebie taką odmianę nawłoci, która nie rozłazi mi się po ogrodzie, sama się zastanawiałam dlaczego, ale wyczytałam, że są odmiany niższe od tych na ugorach i one się nie rozsiewają, a ja swoją od kogoś dostałam, pewnie to będzie z tych bardziej ogrodowych, mam ją już kilka lat
Hanus trzymaj bo taka pogoda jak w tym roku tej roślinie pomaga się panoszyć, grad w czerwcu pościnał i każda gałązka rozgałęziła się na kilka szt. a prócz tego nawypuszczały spod ziemi przez to jest więcej niż by było bez gradu. Identycznie zachowały się sadźce u mnie po gradzie.
Nawłoć jest fajna bo daje kolor jesienią przed astrami gdy mało kwitnie, ale nie ta dzika jak moja. Nie zapraszałam jej a mam, zupełnie jak podagrycznik też się pojawił w łące nie wiadomo skąd....pewnie ptaki przyniosły