Powoli wracam do "żywych". Wczoraj spędziłam cały dzień w ogrodzie. Czuję nadchodzącą jesień. Kocham jesień, ale w tym roku wybitnie się pośpiesza. Warzywny w stanie katastrofalnym, ogórki zjedzone przez mączniaka, idą na kompost i wysiewam poplon. Niestety, mączniak dopadł też melony i nie zdążą dojrzeć. Choróbsko dobiera się do pomidorów, no cóż taki rok. U mnie susza. Mam porównanie do około 20 lipca, bo wtedy ostatni raz siedziałam w ogrodzie i jest okropnie. W mojej glinie oznacza to skorupę ziemi nie do przebicia.
Mam dużo przemyśleń na następny sezon m.in. żegnam się z kapustnymi. Przynajmniej na razie. Nie udają mi się, a nie są aż tak drogie i często przez nas jadane, żeby było szkoda. Wolę posadzić więcej np.cebuli,fasoli, pomidorów. W przyszłym roku powitam szklarnię lub chociaż tunel. Och, dużo mam w głowie...
Widać, że wracam, bo znowu zakupy... Zauroczył mnie kolor tej jeżówki, trafi do warzywnego. Jak ją rozmnożyć, zebrać nasiona? Rozchodnik Birtday Party już pomnożony
____________________
Agnieszki i Maćka
Księżycowy... Założyć ogród to uwierzyć w jutro. Audrey Hepburn