Milka
Tereso
w sprawie siewek rozplenic skopiuję to, co napisałam u Justyny:
Werbena to pikuś. Z moją werbenową łąką /1,5m x 5m/ uporałam się w 20 minut. Uwielbiam plewić werbenę Niestety nie mogę tego napisać o rzeczonych rozplenicach. Siewki miałam np wbite w sąsiadującą z rozplenicami-matkami seslerię jesienną. Rozdzielałam kuchennym nożem i krzywdząc seslerię przeklinałam, że pennisetum powinnam chyba usuwać pensetą Okaleczyłam więc seslerię, a nasiona rozplenic regularnie kaleczą mnie. Wbijają się bezpardonowo gdzie się da. Stąd bezlitosna decyzja o tym, by ciachnąć je jeszcze jesienią, a malowniczymi zdjęciami zmrożonych kotków zachwycać się na... pintereście
mikiniu - dziękuje za odwiedziny i piękne słowa. Sękacza na stole przykrytym koroną chętnie połknęłam
MonikA - tak, jestem. I niestety to nie jest dobre... Muszę jednak przyznać, że ogród walczy ze mną i udowadnia, że nie da się nad wszystkim panować. Zwłaszcza nad naturą
To płaszczyzna, na której pozwalam sobie na to, by właśnie nie być perfekcjonistką. I coraz lepiej mi z tym
Margarete - znam zbyt wiele ważnych powodów, dla których ludzie decydują się na agro, żeby negatywnie ocenić takie rozwiązanie. Ostatnie zdanie z Twojego postu idealnie podsumowuje temat, więc... zostawiam tylko uśmiech
jolanko - zatem jesteś szczęściarą. Uwierz mi - nie chciałabyś tego pielić...
MariBere - borówki nie brudzą tak jak jagody! W porównaniu z nimi i owocami świdośliwy właściwie w ogóle nie brudzą
Zatem nie martw się.
Masz rację - mam LadyU i Hammeln. Obie rozsiewają się na potęgę.
malgol - może nie chcą sprawiać problemów? Ciesz się, bo usuwanie siewek nie jest łatwe.
PS Mam dość cienką warstwę ściółki. W okolicy rozplenic właściwie niemal się już utleniła. Stąd pewnie szalony samosiew
Rench - w zeszłym roku wszystkie trawy zostawiłam bez wiązania. Wiosną pożałowałam decyzji
W tym roku rozplenice nie tylko zwiążę, ale i zetnę nasienniki.