Też tak obstawiam...bo od marca praktycznie każdy weekend tam pracowalismy. A to kopanie, wykopywanie, wkopywanie, cięcie gałęzi świerkow przerastających na naszą strone, które momentami mialy po 1,5 do 2 metrów. Robilam to ręcznym sekatorem. To mnie chyba załatwiło.
Teraz jesienią jeszcze wielką pryzmę kompostu przewaliłam. I tym się doprawiłam.
Na razie się oszczędzam. Staram się nic ręką nie podnosić, nie nosić..zobaczymy jak będzię Bo jakoś musi być
Ja mam ból w lewym łokciu a jestem praworęczna...więc o tyle chyba lepiej mam