Jesienią przyjechały do mnie rodki z liśćmi w ciapki - w ciągu kilku dni bardzo szybko plamy się rozmnożyły i rozrosły, aktualnie są takie:
Czy mam coś z tym teraz robić? Czymś pryskać? Czy na wiosnę dopiero..? Prysnęłam raz jesienią, gdy przymrozki już były, na grzyba jakimś środkiem, ale nie zauważyłam poprawy. Czy liście się poprawią, czy już takie zmienione zostaną..? Ktoś wie może?
Mazan, skąd pomysł z wirusami..? To wygląda przecież na grzyba ewidentnie... Tylko nie wiedziałam, co z tym robić, czy teraz czymś pryskac, czy nie. Ale już dostałam rady, aby popryskać dwoma środkami grzybobójczymi wiosną, gdy będzie conajmniej +15 stopni
_____________________________________________
Witajcie po niezbyt długiej i niezbyt zimowej przerwie
Zacytowałem powyższe bo zostałem zmuszony kontynuować wątek dodany wówczas jako homme11.
Otóż poprzednio zastosowałem się do rad Danusi co zresztą działo się w przededniu emisji jednego z programów z Twoim udziałem
No i jak wygląda sytuacja. ...
otóż PH gleby badane w maju po radzie Danusi, listopadzie oraz wczoraj (26 lutego) jest właściwE, tzn wychodzi jakieś 454-4-4,5. Zimy u nas na Pomorzu nie było niemal wcale choć mrozy owszem ale max do 10° poniżej zera. Roślina jest odsłonięta od wiatru. Zresztą przymrozki wykluczam bo rzecz zaczęła się na długo przed przyjściem zimy.
powinienem zapewne dodać, że ówczesna przesadzanie rośliny związane było także z przeprowadzka. Roślina od zawsze rosła w pojemniku.
Obecnie roślina wygląda tak jak na zdjęciach poniżej (tych z dzisiaj-dla pewności oznacze je jako aktualne). Krzew jest matowy, blady i szorstki w dotyku. Pąki jakby się zwijaĺy wraz z ubiegłorocznymi liśćmi. Oczywiście pogłębia się brązowienie.
zastanawiałem się czy zmiana miejsca mogła mieć na to wpływ ale. . Roślina kilkakrotnie wędrowała ze mną z miasta do miasta, lub sprzed domu na drugą stronę. Przez niemal 10 lat. Nigdy nie reagowała w najmniejszym stopniu.
Jedyna różnicą między miejscami jest to, że obecnie donica jest osadzona w ziemi do nieco ponad 3/4 głębokości. Nie zmienił się więc poziom ziemi okół pnia.
Nie wiem co robić. Z dnia na dzień widzę pozostałe rośliny nabierające mocy i głębokiej zieleni (bo w Gdyni juz krokusy a ten akurat, protoplasta moich różanecznikow ma się coraz gorzej. .. ech. ..
co począć?
Czy on nie został za głęboko posadzony, nie rośnie też np. na słońcu..? Nie wiem, ale on mi wygląda, jakby mu wody brakowało... Jakby miał za suchą miejscówkę, za suche powietrze. Mojemu tak podeschły raz czubki liści w trakcie upałów - mało był wtedy podlewany, czasem miał zupełnie zwiśnięte liście, i właśnie te końcówki mu tak podeschły. Teraz była zima, a zimą łatwo o przesuszenie - mróz, wysuszające wiatry... Ja bym zostawiła krzaczka w spokoju i poza podlewaniem nic nie robiła (no chyba, że przesadziła w lepsze miejsce ).
Tak, tak, krzew nadal jest w doniczce. Wykluczam zbyt wysoki poziom ziemi, bo wierzchnia warstwa jest od początku nie ruszana. Wraz ze wzrostem rośliny powiększałem nieznacznie odsłonkę a nowa ziemia dodana jedynie na dnie oraz dookoła korzeni. Suszę także wykluczam ponieważ w zimowych miesiącach kilkakrotnie podlewałem wszystkie iglaki oraz rhododendrony. Podlewałem bez nawozu by nie przesadzać, toż to zima. Wiosną i latem zawsze stosuję nawóz do rhododendronów zgodnie ze wskazaniami producenta.
Tak sobie myślę, czy wpływ na to mogło mieć umiejscowienie doniczki w ziemi. .. ?