Uczciwie przyznaję, że wszystkie miejsca w ogrodzie były obfocone. Różnice mogą wynikać z przyjęcia innej pozycji podczas robienia zdjęć. Magleska dokonywała cudów. Nie podejrzewałam jej o takie poświęcenie.
Dziękuję Helen. To bardzo pokrzepiające słowa. Też tak myślę, że jego wielką zaletą jest to, że przez cały rok wygląda przyzwoicie, a czasem sprawia niespodziankę i wzlatuje na nieco wyższy poziom.
Trudno jest zrobić dobre zdjęcie w tym ogrodzie, dlatego opinie, że coś pięknie wygląda są wyjątkowo miłe.
Hosty świetnie zniosły długotrwałą suszę, dobrze sobie radzą nawet w suchym cieniu. Dobrze wyglądają tam, gdzie dosyć wcześnie sypałam granulki. Tam, gdzie się spóźniłam, to nieco poturbowały je ślimaki. Podczas przymrozku najbardziej ucierpiały te z największymi białymi plamami.
Pożerają mi jarzmianki!
Dostałam od Magleski szałwię okręgową Purple Rain, ale jej ma o wiele mniejsze listki. Dopuszczam taką możliwość, że rok temu zakupiłam szałwię PR i jest jej na tyle dobrze, że osiągnęła ponadnormatywne gabaryty.
Od kilku lat podobny kontakt mam z Galgasią. Bardzo przypadłyśmy sobie do serca. Stała się tak bliska jak rodzina.
Ogród ma w tym sezonie mocno pod górkę. Powoli odżywa, ale do szczytowej formy sporo mu brakuje. Wciąż widać ślady po przymrozkach, a róże jakoś dziwnie kwitną. Nie trzymają się tradycyjnego harmonogramu. Dobrze, że tawułki Arendsa się pozbierały.
Z uwagi na popularność stawu kąpielowego mam niestety tylko kilka zdjęć, bo zapomniałam powrócić jak było mniej osób. Powstała przy nim świeżutka rabata z ścieżką z płyt (odwrócone podmurówki ogrodzeniowe), lecz akurat tego nie mam na foto.
Tył bocznej rabaty otaczającej to miejsce.
Dalsza perspektywa z rabatą na środku.