U mnie parocja też piękne ma kolory liście to do wiosny się trzymają.
Ale wolno rośnie, bardzo wolno, przez pierwsze parę lat to tak jak by stała w miejscu, teraz trochę ruszyła i zrobiło się drzewko, bo był krzaczek.
U mnie przez te upały woda w oczku się zrobiła tragiczna, a tak fajnie było. Pewnie przez to że roślinki małe a słońce grzeje.
Kasiu, wstyd mi bardzo ale zdjęcia molini były tak kiepskie że stwierdziłam że nie warto pokazywać, nic nie widać. Miałam nadzieje że zapomnisz...
Ale skoro nie.
Izo wybacz że będę ci zaśmiecać
zdjęcia z połowy września
i z końca września
Zapowiadałam że szału nie będzie
ps Właściwie powinnam to dać u Kasi w wątku a teraz nie wiem jak przenieść.
Czy myślicie, że mogłabym jeszcze teraz wykopać i podzielić kocimiętkę? Mam wieeelką ochotę na to bo uroił mi się plan powielenia plam z niej na froncie. Chcę zastąpić szałwie, które nie do końca mnie zadowalają i dać ją jeszcze na przodzie różanki. Było by tak
Grażynko, ta siatka od żmij to jakaś specjalna? Czy ona jest wkopana trochę w ziemię? Mamy działkę w lesie i tam też na wszelki wypadek można byłoby coś takiego zrobić. Będą jeżdziły wnuki z psem i kotem to trochę ryzyko spotkania ich mniejsze.
A czy sąsiedzi nie obawiają się żmij? Bo chyba nie mają siatki.
Dobrej nocy
No jakżeż mogłabym nie pomyśleć. Chociaż mało brakowało a zdjęć by nie było. Wczoraj rano nasza kochana kocurka zrzuciła aparat z komody. Naprawdę nie wiem jak jej się to udało, bo sprzęcik trochę waży. Gruchnęło, aż dziura w podłodze jest. No w tym momencie uratowało ją chyba tylko to, że czmychnęła piorunem w jakiś kąt.
Na działce okazało się, że nie działa autofokus, noooszsz kurcze... Po chwili zauważyłam, że obudowa jest naruszona. No nieeeee, apogeum wściekłości. Niewiele było do stracenia, trochę siłowego działania i... zaczęło działać.
Tak więc fotki som i będą dozowane. Tylko, że dzisiaj już trochę padam i zaraz lezę zalec.
Jak zdjęciuję sporobolusy? No po prostu normalnie....
Weekend miałam wyjazdowy, aż mi szkoda było tak pięknej pogody bez ogrodu, ale siła wyższa. Nie mogłam jednak takiej aury odpuścić i dwa dni (wczoraj i dzisiaj) spędziłam na działce. No utyrałam się z tym moim ubiegłorocznym dołem. Zaczyna wreszcie jako tako wyglądać. Zrobienie w nim za radą Toszki kompostownika było strzałem w dziesiątkę. Wszystko się pięknie przerobiło. Trochę brakuje, coś trzeba będzie jeszcze dorzucić, ale wreszcie zaczęło to jako tako wyglądać.
Kijki wbite w trasie przebiegu podziemnego kabla.
Jordan w tym roku nareszcie ładnie wygląda, może się wreszcie zadomowił. Jest w jednej warszawskiej, ale kosztuje dosyć, dosyć.
Suszki raczej ścinam jesienią, tyle ile zdążę. Z czysto praktycznej strony, po prostu wiosną mam mniej pracy. A wiosną tyyyyle innych rzeczy jest do robienia, że jak najwięcej staram się ogarnąć jesienią.
O nie wierzę w to, że raureif się nie rozrośnie. Jakoś częściej czytam, że to ze sporobolusami są jakieś problemy, chociaż teoretycznie powinna to być bezproblemowa trawa.
Jordanek wyżej w całości. Zaraz idę oblukać Twojego.
Cieszę się
Hakonki sporo podrosły. I nadal zielone, i żyją, chociaż nie jest im łatwo. Stoją pod świerkiem jak pod parasolem, musi porządnie padać, żeby je podlało. A my przecież od początku sierpnia byliśmy raptem dwa razy. Wytrzymałe z nich bestyjki.