Też tak myślę więc działam dalej dziś z innej strony domu bo przerabiam 3 raz prowizorkę przedogródka od frontu i dochodzę do wniosku że najlepiej będzie mi zrobić znów sadzonki biało zielonej trzmieliny. Ona najfajniej się sprawuje i chwastów nie przepuszcza bo ma duży system korzeniowy jak na swój mały wygląd.
Sama nie wiem, testuję metodą prób i błędów. Sadziłam rośliny żeby mi chwasty nie rosły ale one i tak się przebijały.
Ice Dance to u mnie zapychacz tymczasowy dziur sprawdza się ale i tak mi tu nie pasuje.
Hortensje do przesadzenia, iglak też. Zostaną tylko niskie byliny bo z tyłu rośnie klon Crimson S.
Latem na tej rabacie panuje susza ogromna bo słońce długo operuje.
Witaj Aniu no no taczka w ruchu ,oj ja też wczoraj popracowalam lekko tylko z wozeczkiem
Dzisiaj tez fruu
Pozdrawiam cieplutko pogoda piękna się zapowiada
Przed słońcem udało mi się zrobić fotkę całej rabaty. Teraz tej lawendy nie widać bo przycięta zlała się z ziemią. Ale już wiem że mam tu spokój z wielkimi pracami. Wystarczy dowieść kompostu co roku i cebulki sadzić.
Z prac ręcznych jeszcze takie czekają na wykończenie
Trudno było mi się pozbierać po śmierci Taty. Jakakolwiek chęć do działania wróciła dopiero jesienią. Za późno było na poważne prace. Ogród to jednak dobry terapeuta. Doszłam do wniosku, że wiele już nie nawojuję, ale zdążę jeszcze zdjąć darń i może przekopać chociaż na kawałeczku za domem. Dom jest mocny cofnięty, czyli ziemi tam troszkę więcej niż w doniczkach Jak ziemia była już przekopana to trochę szkoda, aby tak leżała. To może coś jednak posadzić. No to posadziłam
Zdjęcia niestety liche. Raczej do wspomnień niż do publikacji.
W 2018 r. rozeźlona rozsiewającymi się z sąsiedniej posesji chwaściorami osłoniliśmy się matą wiklinową. Może nie jest zbyt urokliwa, ale mi się podoba. I wreszcie jest jakieś tło. Tzn ma być w postaci lekkich pnączy.
Duże różnice w wielkości rododendronów. Wszystkie wsadzane były tej samej wielkości. Te które są najmniejsze miały początkowo najwięcej kwiatów. Inne rosły one kwitły. Mam nadzieję, ze ta dysproporcja z czasem zginie.
Nie miałam już serca patrzeć jak ta żurawka (citronelle) wegetuje. W jej miejsce wsadzam Berry Smoothie. Radzi sobie zdecydowanie lepiej. Chociaż bez fajerwerków. Nowe duże wiadro kompostu pod każdą. Z pytaniem kiedy lipy to wciągną.
Zdjęcia z maja 2017 r. Pomimo, że to dopiero maj piekące słońce bardzo przypala liście żurawek. Bukszpany kupowane razem z tymi na małą rabatę też nie zachwycają.
Nie mam zdjęć finałowych z wykonania tej rabaty. W tym czasie zmarł nagle mój Tata. Mam zupełną pustkę w głowie i zupełnie nie kojarzę czy w ogóle byłam w stanie robić jakiekolwiek zdjęcia. Zdjęcia które wstawiłam są z kolejnego sezonu z czerwca 2016 r. Widać na nich, że żurawki mają duże trudności z odbiciem.
Wybór padł na rabatę znajdująca się bezpośrednio przy furtce. Robiłam ją w maju.
Patrząc z perspektywy czasu rabata ta okazała się bardzo, bardzo trudna. Kilka słów wyjaśnienia. Moja posesja przylega bezpośrednio do pięknej alei lipowej. Są to drzewa bardzo, bardzo stare, otoczone opieką konserwatora przyrody. Zgodnie z podaniem aleja sadzona była na cześć przejeżdżającego Króla Jana III Sobieskiego. Drzewa są niezwykle urokliwe, ale niezmiernie kłopotliwe. Bardzo grube korzenie, rosnących tuż obok drzew układają się dosyć płytko. Ze względu na ochronę konserwatorską nie można z nimi nic zrobić. Do tego siateczka drobnych korzeni tworząca kożuch pochodząca od drzew rosnących w drugim szpalerze. Bardzo wysuszają i wyjaławiają podłoże. Dodatkowo od maja ciągle się coś z nich sypie. Najpierw osłonki z liści. Potem oblepiający wszystko sok z kwiatów, a potem liście. Liście potrafią spadać już od lipca w ilości sugerującej, że to już zaawansowana jesień. No i oczywiście orzeszki lipowe. Po wykiełkowaniu jest ich taka ilość, że wyglądają jak bardzo gęsto posiane selery, gotowe do pikowania. Dodatkowo pojawiające się w godzinach południowych słońce tworzy tam prawdziwą patelnię. Pomimo nawadniania (rano) rośliny mdleją.
Wjazd - zdjęcie z lipca 2015 r. (liście i kwiaty z lip)