Dzisiaj był piękny i pracowity dzień.
Zaczyna się ilość prac zwiększać a nie zmniejszać.Po czwartkowych huraganach olałam przydomowy ogród i pooooooszłam w warzywnik. Ach tam się żyje

, ogarniałam, dosypywałam kompostu równałam - no po prostu być jak Mony Don
Posiałam już bób,groszek i rzodkiewkę.
Mam ogarnięty kompost, wiadomo co w jakiej skrzyni.Jedną skrzynię napełniam na maksa żeby posadzić w niej w maju cukinie.
W popołudniowym słoneczku trawa była zielona, wszystko jakby się uśmiecha
przebiśniegi już w wielu miejscach w ogrodzie kokietują i dyndają im na razie cudowne małe buteleczki,
krokusy niespiesznie wychylają kolorowe łebki jakby sprawdzały czy już,
kalina wonna coraz bardziej rozkwita
ciemierniki każdego dnia powiększają pączki
a kilka doniczek obsadzonych /nie wiem kiedy to zrobiłam/ bratkami dopełnia radosnego spaceru
tylko deszczu brak... no i niech tak ta aura trwa bez powrotu zimy i zbyt wysokich temperatur błagam
pozdrawiam serdecznie
idę rysować nasadzenia w warzywniku - niam