Cały czas czekaliśmy na prognozy,które pokażą choć jeden dzień bez dużych padów deszczu i z większymi przekasnieniami...W piątek zapadła decyzja-bukowe Berdo z Widelek
Tutaj o czasowkach nie było mowy szlak jest tak widokowy,że grzechem byłoby gnac tradycyjnie trochę deszczu się pojawiło ale w porównaniu do poprzednich dni to można powiedzieć,że lekko pokropilo
W czwartek poszliśmy na Rabia Skale z Wetliny. Jako,że znaliśmy ten szlak z poprzednich lat to stwierdziliśmy,że zrobimy czasowke. Udało się 55 min szybciej przejść cały szlak niż są podane czasowki wg mapy.
15 min od szczytu Rabiej Skaly znajduje się po stronie słowackiej platforma widokową. Przy dobrej widoczności niezapomniane widoki U nas standardowo była lekka mgła
We wtorek przenieśliśmy się do Ustrzyki Górnych i w środę ruszyliśmy zdobyć Smereka na którego z powodu burzy nie udało nam się wejść w niedzielę.
Od samego rana padał deszcz ale wg prognoz ok południa miały pojawić się okienka widokowe.
Po przejściu ok połowy trasy prognozy sprawdziły się i co jakiś czas moglismy zachwycać się krajobrazem.
Czwartego dnia poszlismy do schroniska Koliba z Berezek A wróciliśmy do Widelek. Tak naprawdę to tutaj zaczęły się największe przygody. Błoto,ulewa,nowa trasa szlaku która została wyznaczona jakimiś mokradlami. Do tego wycinka drzew i powalone drzewa z oznaczeniem szlaków...
Codzienny stan obuwia po kilkunastu godzinach wędrówki dobrze,że na polach namiotowych udostępniają kotłownię do suszenia butów.
Trzeciego dnia mieliśmy w planach dojść do Rabiej Skały z przełęczy nad roztokami ale znów pogoda zmieniła zaplanowaną trasę...po dotarciu do Jasla okazało się,że nad Rabia zbierają się burzowe chmury...kolejny raz burza pokrzyzowala nam plany deszcz nam nie straszny ale z burza w górach nie ma co igrac...
Po zejściu z Jasla pojechaliśmy do Łopienki. Stało się już dla nas tradycja,że za każdym razem jak jesteśmy w Bieszczadach to jedziemy do tej klimatycznej cerkwi położonej wśród bieszczadzkich lasów. Lubię takie ciche,spokojne,bez przepychu miejsca gdzie można pomyśleć nad sensem naszego życia.
Trochę wspomnień urlopowych dla tych co lubią góry
W Cisnej jest fajna wieża i punkt widokowy na górce Mochniczanka. Akurat taka trasa-5 km na rozruch przed dłuższymi wedrowkami.
Obok pola namiotowego,cztery razy dziennie przejezdzala kolejka bieszczadzka
Drugiego dnia po dotarciu do Chatki Puchatka zaskoczyła nas nadchodzącą burza na Poloninie Wetlinskiej. W planach było zdobycie Smereka ale po rozmowie z GOPRowcami zmieniliśmy trasę i ucieklismy do Berehow
Okazało się to słuszna decyzja bo takiej ulewy już dawno nie przezylismy
Myślę, że aby dzisiaj wynieść wiedzę z forum trzeba poświęcić dużo czasu na czytanie i najwazniejsze trzeba chcieć ją zdobyć! A niestety jest dużo osób, które przychodzą tutaj, wrzucą zdjęcia i liczą od razu na projekt. Jak Toszka zaczyna mówić o przygotowaniu gleby to wielki foch...Oczywiście nie wszyscy, jest kilka osób w projektowaniu, które rady biorą sobie do serca i z przyjemnością obesrwuję jak dziewczyna się cieszy z rosnącego poplonu.
Osobiście bardzo mnie denerwuje jeśli Pani X zadaje pytanie, jest odsyłana do dwóch, trzech wątków gdzie na 100% znajdzie odpowiedz na pytanie a następnego dnia twierdząc, ze przeczytała od deski do deski te trzy wątki, które mają np.po 1000 stron i więcej zadaje identyczne pytanie tylko w inny sposób sformułowane...
Iwonko zwad nie będzie, my się z Justynką znamy osobiście i wszystko jest ok
tylko nie fajnie się czyta gdy osoby będące pewnego rodzaju ostoją ogrodowiska teraz wypominają "młodym" choć gdyby się cofnąć do pierwszych setek ich wątków to robili i pytali dokładnie tak samo
Ja myślę pozytywnie że nadal jeśli ktoś chce to dużo się tutaj nauczy, te czasy nie minęły. Trzeba tylko trafić na życzliwego doradcę, moze w latach o których pisze Polinka było ich poprostu więcej.
Miłego dnia
I o to właśnie się "bijemy"- o te zimozielone akcenty. W odpowiednich proporcjach. To nie mogą być jakieś mikroskopijne "wypierdki". Ta planowana rabata jest potężna.
Rozchodzenie się ID to najmniejszy problem Można wkopać ograniczniki i po kłopocie Mam to rozwiązanie u siebie wypróbowane i tak jak Red BAron, tak i Ice Dance rosną w rządku
Mojego drugiego ogrodu nie brałabym wcale pod uwagę. Jak Hania słusznie napisałaś to zupełnie inna koncepcja Choć jeśli posadziłabym tam drzewa liściaste i żywopłot z każdej strony to taki styl mega trawiastego ogrodu bardzo mi pasuje
W pierwszym ogrodzie nie ma co ukrywać ale wiosną jest pusto. Po ścięciu traw nie zostaje nic co by mogło zachwycać dlatego wprowadziłam kostki buksowe pod grabami, które w tamtym roku zamieniłam na cisy i to jedyne rośliny zimozielone oprócz smaragdów. Wiem, że wiele osób krytykuje mój ogród ale to właściciel ma się dobrze w nim czuć a w mojej duszy grają trawy i jeśli tylko miałabym większy teren w pierwszym ogrodzie to poszłabym w potężne łany traw jak NAvi.
Dodam, że obecnie projektuje drugą częsć ogrodu obok powstającej altany i tam oczywiście też będą same trawy plus żywopłot cisowy
Jeśli już planujesz jakieś kamyczki to raczej ciemno szare, nie białe.
Polinka w żadnym miejscu nie ma turzyc w jednolitej masie ma dużej frontowej przestrzeni. Drugi jej ogród to zupełnie inna koncepcja nasadzeń. Nie wiem, na ile rabaty w drugim ogrodzie nawiązują do architektury budynku.
Pierwszy ogród to mieszane, ale rytmiczne nasadzenia 3-4 gatunków traw, zimozielonych akcentów, wysokich grabów, hortensji i tuj. Do tego elementy architektoniczne i placyk.
Polinko, pamiętam dyskusję u Ciebie, kiedy zastanawiałaś się, dlaczego niektórzy odchodzą z Forum? Dlaczego młodzież ogrodowiskowa oczekuje gotowych rozwiązań, aby wszystko działo się już i natychmiast. Pamiętam, jak deklarowałam się wtedy, że pragnę pomagać innym młodszym ogrodniczkom i przez jakiś czas tak było. Poświęcałam swój czas, umiejętności, kreatywność, a potem i tak wszystko szło do "kosza". Nauczyłam się, że najlepiej każdy doceni innych, jeśli dojdzie do wszystkiego sam. Wymaga to czasu, trzeba czytać. I mieć odpowiednie podejście do ogrodu. Bo ogród nie wystarczy mieć, w ogrodzie trzeba być. Wąchać ziemię, rozmawiać z roślinkami, obserwować, co im dolega, dbać...
Miałam kilka dni temu gości. Padało. Dwie małe dziewczynki brały do ręki ślimaki, które po deszczu wychodziły na chodnik. Ich mama kategorycznie zakazała im dotykania "tego czegoś". A one były zachwycone ślimakami. Po interwencji mamy pobiegły umyć rączki, by nie nabawić się jakiejś choroby
Napisałaś bardzo mądre słowa. Pogrubiłam je.
Miarą sukcesu jest nauka. I cierpliwość !!! Bo ogród wymaga cierpliwości. Wymaga nabywania doświadczeń. Można przyspieszyć ten proces ucząc się od innych. Ja czytałam na początku Ogrodowisko po nocach. Pod kołdrą. Poznawałam inne wątki, zmagania, uczyłam się, popełniałam błędy, śmiałam się z innymi, martwiłam, byliśmy rodziną. Trochę się od tego czasu zmieniło. My też się zmieniliśmy. I Forum się zmieniło. I życie i oczekiwania, i czasami musimy pamiętać, by chronić naszą prywatność przed innymi, przed ludźmi, którzy mogą nas skrzywdzić. Tacy też są. I tego też tu doświadczyłam. Nabrałam dystansu, trochę inaczej już podchodzę do prowadzenia wątku. Trochę szkoda. Bo ja sprzed 4 lat byłam szczerą, ufną osóbką.
Trochę mnie dziś wzięło na wspominki. Wróciłam do podsumowania po pierwszym roku bycia na Ogrodowisku. Bardzo ciekawa lektura. Jakby ktoś chciał wrócić do początku mojego ogrodu, wstawiam linka. Ja przeczytałam z zapartym tchem tamte opisy. Zapraszam do powrotu do przeszłosci.
Podsumowanie pierwszego roku na Ogrodowisku: https://www.ogrodowisko.pl/watek/4579-ogrodek-iwony?page=320