9 kwietnia - Przy drugim etapie pikowania wydarzyła się mała wpadka.
Jedna z tac upadła na podłogę przez moją nieuwagę. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że nikt nie ucierpiał, a jedynie pomieszały się odmiany. Drugim plusem jest to, że pomieszała się jedynie część moich koktajlowych (te uda mi się po owocach odróżnić) wraz z dwarfami dla mojej babci. Jedne od drugich łatwo rozpoznam po liściach i wigorze do rośnięcia w górę. Karzełki przecież są takie urocze.
10 kwietnia - zakończyłam pikowanie niemalże wszystkich odmian.
Kilka odmian nie chciało mi skiełkować: każda odmiana była kiełkowana na waciuku po 1 nasionku, potem widząc brak postępów wśród kilku odmian dołożyłam obok po drugim nasionku, a na wacik dodałam wody utlenionej. Wielu odmianom to pomogło. Takie bez oznak życia tj. kiełków zdecydowałam się też przełożyć do wielodoniczki. Było dla mnie wielkim zdziwieniem kiedy to zobaczyłam kolanko odmiany
Aly Mustang po około 18 dniach od wyłożenia do kiełkowania. Dzień po niej pokazały się jeszcze
Citrina i
Brandywine Apricot.