Szwędam się ostatnio tak po cichutku po O. i wiedziona impulsem, a raczej impulsami licznie wynurzającymi się z różnych cudownych ogrodów tych dużych i tych małych, zrobiłam a) plan prawie 'profeskę'

b) spis roślin, które chyba chciałabym mieć. I ta prosta acz pouczająca lekcja utwierdziła mnie w przekonaniu, żem jest jak kobieta w sklepie z milionem torebek- wiem, że nie wiem czego chcę..

Oczywiście wybieram najpierw co mi się baardzo podoba, potem szukam co to i jak się nazywa, zapisuję sobie w odpowiedniej kategorii ( dostałam pióro a że strasznie lubię nimi pisać to mam pretekst, nie?

)
Wychodzi na to, że ramy ogrodu kuleją najbardziej. Na mojej liście znalazły się może 4, z czego jedyne iglaste i zimozielone to cis Wojtek, kolumnowy tak? tyle mi się udało po długich godzinach namysłu w pocie czoła wydumać.
Lista krzewów -jak cię mogę.
Za to lista bylin i kwiatów wszelkiej maści jest dłuuuga i za długa chyba jak na moje skromne areały. W dodatku, ja, niechętna w życiu codziennym kolorowi różowemu-jakie rośliny wybieram? Różowe. Lekko różowe. Różowawe. Chyba psychoanalityk powinien się wypowiedzieć

Z jednym miałyście rację- im dłużej się człowiek porusza po forum, tym bardziej gust się zmienia

Nie brałam pod uwagę roślin zimozielonych bo tak bardzo tęskniłam za czymś kolorowym, ale muszę przyznać, że tak, ogrod to nie tylko lato. Zweryfikowałam swój pogląd. Zostało do odrobienia jeszcze tylko kilka tysięcy innych dylematów ogrodowych, hehe.