Tutaj gdzie jestem tez teraz pogoda w kratke. Do godz. 16.00 piekna sloneczna pogoda. Teraz pada snieg i bialo. Ale nie mozna narzekac, byle deszcz nie pada.
Wieje, zarzuca deszczem i drobnymi krupami na zmianę z promykami słońca. Wszystkie klony przezimowały. Najdrobniejszy jest ussyryjski. Mężnieją rośliny na nowej rabacie.
Kwitną turzyce. Od dłuższego czasu czytam cały wątek Polinki i dokształcam się z uprawy turzyc.Może i u mnie zaczną rosnąć okazale. Rozglądam się za pokrzywami. Przy polnych ścieżkach udało mi się znaleźć ich stanowisko. W przyszłym tygodniu zacznę robić gnojówki. Z każdym dniem jest więcej kolorów.
Wczoraj zlękła się, ze będzie przymrozek i okryłam ketmie, z hortek ogrodowych nie zdejmowałam jeszcze włókniny, a reszta trudno, niech sobie radzi
Dziś od rana było pochmurnie i wiał lodowaty wiatr, teraz świeci słonko i wiatr zelżał ale nadal zimno
Anula, mąż interesujący się nawożeniem trawnika to skarb. Trzeba go dopieszczać dobrym słowem, a wszelkie uwagi krytyczne dozować subtelnie, żeby się nie zniechęcił. Mój powoli zaczyna odróżniać areację od wertykulacji, ale wciąż ma problem z zapamiętaniem nazwy kompostownik. Nasz trawniczek jest już po drugim koszeniu. Trawa wyraźnie zgęstniała.
Mirka, jemu chodziło tylko i wyłącznie o naturalny obornik. Z akceptacją form granulowanych nie ma problemu. Dosiewania trawy nie robiłam. Jedyne wyłysiałe miejsce jest pod ławką stojącą od północno-zachodniej strony domku. Tam jest mocny cień. Może dosieję trawę na cieniste stanowiska. Jeśli nie pomoże, to będziemy kombinować z placykiem. Róże pod tarasem rosną w duetach z miskantami. U mnie jest misz-masz. Takie było założenie. Ma być swobodnie, kolorowo i bez geometrii. Wszystko inne zgrzytało by z bryłą domu i okolicą. Brak szczelnego ogrodzenia wymusił takie, a nie inne potraktowanie przestrzeni.
Vito,u mnie to nie kwestia poddania się, zgody lub jej braku. Każdy cm 2 poza obrysem budynku (a działka ma 1256 m2)plus 2-3 metrowej szerokości pas poza ogrodzeniem, przekopałam widłami lub szpadlem na głębokość 40 cm. Nosiłam wiadra z piaskiem i ziemią zanim nie kupiłam taczki. Wysiadły mi prawy łokieć i prawe kolano, kończą się nadgarstki. Metryki nie oszukam- (niedługo będę miała 60 lat) , choć i tak jestem zdrowotną szczęściarą. Ogród jest ładny, póki jest zadbany. Taka jest prawda i nie mogę udawać, że jest inaczej. Szkoda by mi było włożonego wysiłku i moich marzeń, gdyby to wszystko miało się zaniedbać. Z przewidzianej emerytury raczej nie będzie mnie stać na ogrodnika. Stąd ta spora nutka realizmu w moich poczynaniach.
Na szyjce korzeniowej mojej wiśni Amanogawa wyrósł spory guz
Po lekkim dotknięciu praktycznie sam odpadł, jest twardy.
Czy po takim ataku guzowatości jest jakaś szansa na odratowanie drzewka, czy lepiej sobie darować i od razu wyrzucić.
Pytanie czy mogę posadzić w to samo miejsce nową wiśnie. Obecna sadzona była równo rok temu, nie zauważyłem zahamowania wzrostu, a wręcz przeciwnie bardzo dobrze rosła