Drugi problem jaki mnie trapi i dręczy, to sąsiedztwo z drugiej strony działki jeszcze większego intruza, który wygląda tak:
To coś dekady temu posiała świętej pamięci sąsiadka Jadwiga. Nie wiedziała co czyni, bo dziś to coś zajęło pół działki sąsiadowi, a i wdziera się nieustannie na mój skrawek terenu, tyle że ja ją sukcesywnie wyrywam (badyle, więc nawet nie trzeba się zbytnio schylać), ale najgorsze jest to, że to coś ma system korzeniowy pełzający pod powierzchnią ziemi, a badyle wyrastają jeden obok drugiego.
Czy ktoś rozpoznaje tę roślinę i zna środek niszczący ją...?
Dodam tylko, że rośnie to wysokie na ok 3-4m, grube badyle, wewnątrz puste, w których gromadzi się woda - tak jak bambus, rurka z wodą w środku. Jest to niemiłosiernie inwazyjne oraz ekspansywne. Znudziło mi się także już wyrywanie, ale jak przestanę, to mi zasłoni Słońce na działce. Sąsiad nie poczuwa się do systematycznego zwalczania intruza i efekt jest taki, że ma zajęte kilkadziesiąt metrów kwadratowych tym dziadostwem, a ja co kilka dni muszę coś wyrwać, żeby sytuacja mnie nie przerosła.