Nie wiem, czy pomogłam.
Są lepsze znawczynie ode mnie. Ja podchodzę do cięcia róż po macoszemu.
Może powinnam zmienić podejście, żeby lepiej kwitły?
Jak pisałam nie chciałam róż w ogrodzie. Potem przeżyłam fascynację, która zaowocowała posadzeniem ich około 100. Jednak po jakimś czasie przeszło mi kiedy kilkanaście róż straciłam. Moja ziemia nie jest dla nich zbyt dobra. Potrzebują dużo żyźniejszej.
Zostały tylko terminatorki. Ale tez ledwo zipią.
47 dni do wiosny
Dzisiaj po raz pierwszy wyszłam do ogrodu popracować. Tylko godzinkę, ale jak to była miła godzinka. Posprzątałam połowę rabaty z tamaryszkiem.
Korciło mnie, żeby zrobić całą, ale rozsądek zwyciężył, szczególnie, że ostatnio miałam problemy ze stawami.
Ciekawe jaka jutro będzie pogoda. Może uda mi się dokończyć?
Również odliczam dni do wiosny.Dobra i godzinka pracy w ogrodzie. Pogoda nie rozpieszcza przynajmniej na podkarpaciu. Wieje i pada. Róże są piękne ale odnoszę wrażenie że kapryśne. Daję im odżywki ,przycinam i są takie rachityczne.. Nie wiem czy u Was już zaczynają wychodzić krokusy? U mnie tak.Czyli wiosna tuż tuż.
U nas nie dało się wyjść nawet na godzinkę do ogrodu, mokro, wietrznie, ale spacer w lesie z piesiem zaliczony Ale jedno jest fajne w tym roku, że wszystkie bagienka są napełnione wodą, dawno tak nie było, przynajmniej nie pamiętam, może nie będzie takiej suszy?
Elu, u mnie dzisiaj tez pogoda nie rozpieszcza. Niby nie padało, ale ta wichura mnie odstraszyła. Siedziałam cały dzień pod kocykiem przed telewizorem. I w sumie dobrze sie z tym czułam, bo to był mój pierwszy wolny weekend od 2,3 miesięcy.
Róże to bardzo kapryśne panny. U mnie też sobie słabo radzą. Wydaje mi się, że to zależy od ziemi. One lubią bardzo urodzajna, gliniastą nawet ziemię. Przez parę lat lałam co wiosnę i jesień biohumus. Wydaje mi sie, że to trochę poprawiło wygląd róż, bo widzę juz zmiany w strukturze wierzchniej ziemi, ale to jest za mało, żeby wyglądały bajecznie. Przynajmniej juz mi nie zamierają jak w pierwszych latach.
Ja w sumie bardzo po macoszemu traktuję swoje rośliny. Nie skopię dołów, tylko dołki pod rośliny. Nie podlewam codziennie nawet w upały. I jak na razie widzę efekty takie, że rośliny jakoś się trzymają. Jakoś...
Ja też liczę na to, że ziemia się nasyci. Chociaż te wiatry temu nie pomagają. Dobrze, że choć trochę śniegu było i on może stopił się głębiej.
W sumie to tyeraz mamy chyba taka angielska pogodę