Sprawdzałam w niektórych miejscach ziemia przesiąkła ok. 10 cm. Gdyby taka powtórka była jeszcze w nocy miałabym kilka dni bez podlewania. Wodę z rynien łapię w starodawną balię i duże wiadra po tynku, które są ukryte za budynkiem gospodarczym. To taka moja mała rezerwa do podlewania konewkami.
Skrzynki już pomalowane, jeszcze nie ustawione, placyk nie przygotowany, u mnie z górki, nie ma poziomu brakuje koncepcji, zdrowie wraca, ale siły, aż tyle nie mam, jestem praktycznie wyłączona z cięższych prac, mogę tylko pokierować pracami
Na warzywka się zasadzam...róże pokazuję te, które mnie nie zawodzą, szkoda mi tych co wykarczowałam, może te róże musiałam usunąć?
Więcej czasu spędzam teraz na tarasie, podziwiając pomału pelargonie i inne jednoroczne dosadzam sobie sobie surfinie, bakopa mnie zawiodła.
Bakopa mnie zawiodła, ciężka w utrzymaniu
O madame jeszcze nic nie napiszę. Sadziłam ją w marcu, a podpatrzyłam u Gabrysi z ogrodu w budowie nieustającej. Gabrysia będzie bardziej kompetentną osobą do udzielenia porad. Wiem tylko, że to jedna z najsilniej pachnących róż.
Paręnaście lat temu jeździliśmy do pewnego członka rodziny, który nabył siedlisko na wsi (dość duże). Opowiadał nam o chęci nabycia sporych połaci łąk, które miał za płotem. Nie bardzo wtedy rozumieliśmy, po co mu to. Dziś już wiem, że w ten sposób chciał uniknąć tzw. trudnego sąsiedztwa. Małe działki są koniecznością w miastach (cena gruntu), na wsi byłyby czymś nienaturalnym. No i to sąsiedztwo- to już taki ślepy traf. Im większa działka, tym większe szanse, że dom jest oazą spokoju. Nam się trafiło średnio. Zero pasjonatów czegokolwiek.